niedziela, 8 października 2017

Vacu Jet, Vacu Power- ćwiczenia w kapsule, czy warto? Podsumowanie efektów.

Dzień dobry wszystkim!
Dzisiaj chciałam się podzielić swoją opinią na temat ćwiczeń w kapsule. Mam nadzieję, że będzie ona pomocna dla innych, gdyż sama przed zakupem karnetu szukałam opinii na temat efektów osiąganych na tych maszynach.
Zacznijmy od tego, że wybierając klub zwracajmy uwagę czy informuje nas o przeciwwskazaniach do korzystania z urządzeń, a są to m.in.:
  • ciąża
  • okres poporodowy (około 8 tyg.)
  • miesiączka
  • choroby serca i naczyniowe
  • epilepsja
  • niezagojone blizny po operacjach chirurgicznych
  • żylaki
Obecnie mam zakupione przez groupon dwa karnety, do dwóch różnych miejsc, w obydwu zostałam zaznajomiona z regulaminem i podpisałam oświadczenie na temat braku przeciwwskazań do ćwiczeń.

















Powyższe zdjęcia pokazują sprzęt na którym ćwiczę. Po lewej widzimy rowerek, po prawej bieżnię.
Jak przygotować się do zajęć?Po pierwsze musimy pamiętać o zabraniu ze sobą butelki z wodą, to bardzo ważne, żeby dobrze się nawadniać. Musimy zabrać ze sobą strój na zmianę. Na bieżni zalecane są szorty, można ćwiczyć też w samej bieliźnie. Na rowerku można mieć nieco dłuższe spodnie, żeby nie obetrzeć sobie nóg o siodełko. Obsługa maszyn ubierze nas też w specjalną gumowaną spódniczkę, która ma szczelnie oplatać urządzenie, aby nie było dostępu powietrza z zewnątrz i można było odczuwać podciśnienie oraz saunę.
Teraz pytanie co lepsze? Rowerek czy bieżnia?
Cóż, po 1,5 miesiąca korzystania naprzemiennie z obydwu urządzeń stwierdzam, że dla początkujących i osób ze słabszą kondycją idealny jest rowerek. Natomiast bieżnia jest dla nieco bardziej zaawansowanych osób. Naprawdę po 30 minutach treningu czuję solidne zmęczenie. Dlatego nie mogę się doczekać skończenia karnetu na rower i skupienia się tylko i wyłącznie na bieżni. Od kiedy włączyłam ją do treningów widzę większe efekty.
A efekty są i to bardzo duże! Oto podsumowanie dotychczasowych osiągnięć:
Ilość treningów na rowerku: 8
Ilość treningów na bieżni: 9
Spadek cm w talii: 4 cm
Spadek cm w okolicy pępka: 10,5cm!!!
Spadek cm na dole brzucha: 8,5 cm
Spadek cm w biodrach: 1 cm
Spadek cm w udach: 2 cm udo prawe, 3 cm udo lewe
Spadek cm w łydkach:0 cm łydka prawa, 1 cm łydka lewa
Spadek wagi: 2,8 kg

Jak widać efekty są spore, z obecnych karnetów pozostało mi 7 wejść na rowerek i 11 na bieżnię (włączam też roller shape). A po zakończeniu karnetów mam już zakupiony karnet open na bieżnię.
Następne pomiary robię dopiero za miesiąc, jak widać efekty są spore. Dlatego jeżeli ktoś nie ma przeciwwskazań, to polecam tą formę aktywności.

niedziela, 17 września 2017

Superskoncentrowane nocne serum antycellulitowe Night Lipo Shock Therapy- Slim Extreme 4d Eveline

Dobry wieczór, dzisiaj przychodzę z recenzją Superskoncentrowanego nocnego serum antycellulitowego Night Lipo Shock Therapy Slim Extreme 4 d Eveline. Zacznijmy od zamieszczonych na stronie producenta informacji:
"NOCNA TERAPIA WYSZCZUPLAJĄCO-ANTYCELLULITOWA
• stymuluje szybsze spalanie podskórnej tkanki tłuszczowej,
• eliminuje obrzęk cellulitowy i uczucie ciężkich nóg.
Przełomowa technologia 24h NON STOP SLIM™ na bazie aktywnego kompleksu PHYTOSONIC™ działajacego na komórki tłuszczowe jak ultradźwięki, stymuluje szybsze spalanie podskórnej tkanki tłuszczowej, rozbija grudkowa postać cellulitu oraz eksfoliuje zewnętrzne warstwy naskórka. Dzięki zastosowaniu mechanizmu stopniowego uwalniania składników aktywnych przez całą noc, zapewnia spektakularny efekt ujędrnienia i wygładzenia powierzchni skóry."

Natomiast zgodnie z obietnicami producenta kuracja powinna trwać dwa tygodnie, a 78% użytkowników zauważyło wyszczuplenie i wyrzeźbienie sylwetki natomiast 90% zauważa ujędrnienie i wygładzenie nierówności. 
Jak wcześniej mogliście zauważyć na wyprzedaży Rossmanna zakupiłam kilka kremów wyszczuplających. Myślałam, że zwariowałam z ilością, ale nocnego serum Eveline używałam co wieczór (z dwudniową przerwą na wypad pod namiot) od 21 sierpnia. Teoretycznie powinnam używać kremu dwa tygodnie, natomiast ja postanowiłam używać go do "denka" i dopiero zrecenzować.
Na wstępie jednak chciałabym podkreślić, że jakiegokolwiek kremu byście nie używały, to NIE SCHUDNIE ON ZA WAS. Natomiast moim zdaniem jest on nieodłącznym dodatkiem do odchudzania, który pozwoli nam prawidłowo zadbać o skórę.
Do rzeczy, promocja Rossmanna nałożyła się z moim postanowieniem powrotu do sportu i powalczenia o lepszą sylwetkę.  Co mogę powiedzieć po miesiącu używania kremu?
Producent nie kłamie, 90% osób zauważa ujędrnienie i wygładzenie skóry i ja jestem wśród tych 90%. Efekt jest zauważalny już po drugim użyciu. Nie chodzi o efekt wow, cellulit znika i wszystko jest gładkie. Skóra jest po prostu miękka i gładka w dotyku, sprawia wrażenie napiętej i nawilżonej. Czy zauważyłam wyszczuplenie i wyrzeźbienie sylwetki? Częściowo tak. W udach schudłam prawie 2 cm, ale to zasługa intensywnych ćwiczeń na które chodzę. Ciało jest bardziej zbite, natomiast nie widzę spektakularnego znikania cellulitu czy tłuszczu.
Podsumowanie plusy/minusy:
+piękny zapach- przypomina perfumy
+/- grzeje- uwielbiam kremy rozgrzewające eveline,  ten grzeje ale niestety moim zdaniem ciut za słabo
+ napina i nawilża skórę
+ szybko się wchłania, ważna cecha biorąc pod uwagę, że jest to serum nocne
+ dosyć wydajny, smarowałam się codziennie, nie tylko uda ale i boczki+brzuch
+ cena- stała cena to 19,99, ja kupiłam go w promocji za jakieś 9 zł. Jednak wart jest również swojej pełnej ceny
+ opakowanie- niewątpliwie przyciąga wzrok, jest ładne i do tego praktyczne, pozwala bez problemu skończyć tubkę.
Reasumując, recenzowane serum jest moim zdaniem produktem godnym uwagi i być może do niego jeszcze wrócę, natomiast teraz zabieram się za używanie kolejnej tubki z moich zapasów. Być może na koniec uda mi się porównać wszystkie kremy :)

niedziela, 27 sierpnia 2017

Rossmann -49% na pielęgnację! Zachowaj energię lata.

Moi drodzy, spieszę z wiadomością, że po raz pierwszy od dłuższego czasu poniosło mnie na zakupach. Chodzi o wyprzedaż pielęgnacji w rossmannie. Jakie są zasady? Wybieramy min. dwa produkty z kategorii maseczki do twarzy, maseczki do włosów, pielęgnacja ciała i dłoni i paznokci. To uprawnia nas do zniżki -40%. Natomiast jeśli należymy do klubu Rossmann to zniżka jaka nabije się przy kasie to aż -49%!! Uwaga, klubowicze z większej zniżki mogą skorzystać tylko raz! Promocja trwa do 30.08.2017r.
PS. To tylko część zakupów, dokupiłam jeszcze ze dwie odżywki ;) A Wy co kupiliście na wyprzedaży?

sobota, 8 kwietnia 2017

NIE polecam Wam tej maski- maska profesjonalny 3-etapowy zabieg Hydrodermabrazja & Kriolifting Eveline.

W tym tygodniu w Drogerii Natura była przecena na maseczki w saszetkach. Zainteresowałam się m.in. maseczką Eveline 3 etapową- były możliwe dwa warianty- rozgrzewająca i chłodząca. Zdecydowałam się na zakup jednej i gdyby się sprawdziła, kupiłabym drugą.
Oto co obiecuje nam producent:
Eveline maseczka - profesjonalny 3-etapowy zabieg Hydrodermabrazja & Kriolifting:
Salon Esthetic to linia 3-etapowych zabiegów wykorzystujących mechanizmy i formuły oddziaływania na skórę gwarantując wielowymiarową poprawę wyglądu i kondycji cery normalnej i mieszanej.
Hydrodermabrazja złuszczając zewnętrzne warstwy naskórka, dostarcza w głąb skóry substancje odżywcze i odmładzające. Poprawia koloryt cery, redukuje niedoskonałości oraz silnie nawilża.
Kriolifting wykorzystuje biostymulację oddziaływania zimna na skórę. Zwiększa mikrokrążenie i dystrybucję składników aktywnych. Przywraca skórze prawidłowe napięcie dzięki czemu kontury twarzy nabierają wyrazistości.
Zabieg odbywa się w 3 etapach- 1 to peeling, nakładamy na twarz, wmasujemy i zostawiamy na 2 min- zmywamy. Następnie na 10 min nakładamy maseczkę, jej resztki usuwamy wacikiem i nakładamy serum, pozostawiamy do wchłonięcia.
Jakie są moje wrażenia? Peeling- nie chłodzi, kompletnie nie czuję jakiegokolwiek efektu, zawiera lekkie drobinki. Maska- nie zawróciła mi w głowie, ciężko było usunąć resztki, poczułam lekkie pieczenie twarzy. Serum- wchłania się do lepkiej powłoki na twarzy.
Ogólne wrażenia? Na mojej twarzy pojawiły się czerwone plamki, szybko zmyłam resztki zabiegu żelem ziaja, jednak nawet teraz czuję, że na policzku i brodzie robią się podskórne gule. Zdecydowanie nie polecam- szkoda zdrowia i pieniędzy, w podobnej cenie kupowałam kiedyś 3 etapowe zabiegi dax, które są genialne, warto też sięgnąć po maseczki węglowe bielendy.
1/10
Tym samym maseczka trafia do kategorii KIT 2017.

czwartek, 16 lutego 2017

Belle Epoque s01e01

Reklamy Belle Epoque dopadły mnie już w listopadzie i dosłownie oczarowały, nie wiedziałam kiedy będzie premiera, ale już w grudniu okazało się, że na premierę trzeba będzie czekać aż do lutego.
Piosenka Talking Heads chyba już na zawsze będzie mi się kojarzyła z tymi reklamami.
Im bliżej do premiery, tym więcej reklam było wszędzie- w radiu, w telewizji, mój tata stwierdził, że jak jeszcze raz zobaczy fragment, to chyba wyrzuci telewizor przez okno.
W dniu premiery serial był reklamowany w tvn24, faktach itp. wywiady z aktorami.
Z niecierpliwością włączyłam telewizor o 21.30 i poczułam jakby ktoś przebił balonik igłą. Ktoś mnie oszukał! Serial wcale nie był taki dobry. Owszem, obsada całkiem niezła, ale mam wrażenie, że po opłaceniu czołowych gwiazd nie starczyło na resztę aktorów.
Zresztą czołówka też nie zagrała jakoś super wspaniale. Jakoś tak płasko i sztucznie. Jak w szkolnym teatrzyku. Jeżeli mam porównywać, to z nowych, polskich seriali dużo lepiej wypadł Belfer, w którym zarówno gwiazdorzy, jak i młodzi aktorzy gali świetnie.
W Belle Epoque każdy odcinek jest inną zagadką kryminalną, w dodatku pierwszy odcinek był tak skonstruowany, że zagadka nawet nie zaczęła jeszcze wciągać, a już się rozwiązała.
Czy obejrzę? Raczej nie będę oglądała co tydzień, być może kiedyś obejrzę jeszcze jakieś odcinki, ale chwilowo serialowi podziękuję. Z tego co dowiedziałam się w swoim otoczeniu, to nie jestem odosobniona w takiej opinii.

środa, 8 lutego 2017

Projekt Denko Styczeń 2017- Miodowe mydło do włosów, liście manuka i reszta :)

Najpierw zrobiłam zdjęcie, potem wywaliłam opakowania,a na końcu zobaczyłam, że nie wszystko uwieczniłam :(
Do rzeczy, styczeń wykorzystałam zarówno na zużywanie produktów, które stały od dawna, jak i nowości.
-ziaja żel do mycia twarzy liście manuka- zachwycona pastą do mycia twarzy z tej serii zakupiłam WSZYSTKO, niestety większość nie podpasowała i trafiła do szafki, postanowiłam je stopniowo zużywać i muszę powiedzieć, że ten żel jest bardzo dobry do demakijażu.
-ziaja pasta do mycia twarzy liście manuka-mój absolutny hit, chyba to już trzecie opakowanie, uwielbiam!
-ziaja intima- te w białych opakowaniach bardzo lubię, natomiast te w przezroczystych nie polecam!
-ziaja sopot spa- mieszane uczucia. Zwykle używam koziego mleka, tutaj uwiódł mnie zapach, przypomina wakacje nad morzem i krem po opalaniu. Niestety opakowanie jest badziewne, cienki plastik, dodatkowo mam wrażenie, że żel nieco wysusza skórę.
-Babuszka Agafia- miodowe mydło do ciała i włosów. Zacznijmy od plusów- dobrze oczyszcza włosy, po wyschnięciu nie plączą się i są błyszczące, niestety zapach...Zapach jest niby miodowy, utrzymuje się długo po myciu, a mi przypomina... Końskie bąki...Nie kupię ponownie
-Kallos Latte- nie muszę przedstawiać tej maseczki, tym razem małe opakowanie, żeby zużywać pozostałe zapasy :)

wtorek, 7 lutego 2017

Jak robić zakupy z głową?


Dzisiaj będzie wpis pogadankowy :) Na wstępie, chcę od razu zaznaczyć, że mimo iż zdarza mi się kupować dużo, to nigdy nie otarłam się nawet o prawdziwy zakupoholizm( wbrew adresowi i tytułowi bloga). Co więcej, od mniej więcej dwóch lat nienawidzę zakupów- zwłaszcza ubraniowych. Jeśli tylko mam możliwość zamawiam online, wyprawa do sklepu, w tłum ludzi jest dla mnie mordęgą.

Kolejna zmiana, zakupy w drogerii zamieniłam na zakupy w sklepach z rzeczami do domu typu ikea, pepco itp. staram się jednak robić je w tygodniu, późnym wieczorem, żeby ominąć tzw „godziny szczytu”

Jak już kiedyś wspominałam zdarzało mi się mieć bardzo duże zapasy kosmetyków, pięć otwartych maseczek czy szamponów do włosów to była norma. Niestety sporo kremów, balsamów itp. musiałam wywalać ze względu na przeterminowanie się produktu. Powiedziałam STOP!

Teraz również zdarza mi się kupić 3-4 szampony naraz, ale mam jedną zasadę- otwieram TYLKO jeden. Reszta czeka w szafce, dopóki nie zużyję tego co mam.

W moim przypadku robienie zapasów jest również oszczędnością- co prawda kupię te 3 żele, czy kilka butelek szamponu, ale za to przez co najmniej miesiąc-dwa nie muszę przychodzić do drogerii po uzupełnienie zapasów. A wiecie czym się takie uzupełnienie skończy? Na pewno każda z Was miała sytuację, że idzie po żel pod prysznic, a wychodzi z siatą zakupów i rachunkiem na kilkadziesiąt złotych. Ja mam tak zwłaszcza w Rossmannie i sklepach Ziai :) zwłaszcza, że w Ziai wszystko wydaje się bardzo tanie, dopiero przy kasie następuje otrzeźwienie.
Bardzo często gdy kosmetyk mi nie podpasuje staram się go używać do innych celów. Odżywka zbyt skleja włosy? Nada się na żel do golenia, krem do rąk możemy użyć jako krem do stóp itp :)

Moje działania przynoszą skutek, dużo mniej produktów się marnuje, dużo więcej pieniędzy zostaje na koncie, a ja pozbywam się napoczętych produktów ZUŻYWAJĄC je, a nie WYWALAJĄC. A Wy jakie macie triki na zakupy kosmetyczne?

sobota, 28 stycznia 2017

Farba niewypał, czyli Syoss Intensywna miedź.

Post ku przestrodze. Gdy moje odrosty zaczęły razić w oczy poszłam do rossmanna po farbę. Niestety moja Joanna nie była dostępna, zakupiłam więc Syoss Intensywna Miedź 6.77. Kolor na opakowaniu mnie urzekł. Był taki:
Postępowałam zgodnie z instrukcją, nałożyłam farbę na włosy, odczekałam stosowny czas. Zmyłam farbę i.... halo, te włosy wyszły dziwnie ciemne. Mieszanka w miseczce była jasna i ognista, a na włosach, hmm... 
Gdy włosy wyschły, załamałam się, to bardziej mahoń niż miedź.  A oto efekt(zdjęcie z lampą i latarką)


 A oto zdjęcie bez lampy.


One są brązowe z rudą poświatą, a nie RUDE. Plus tej farby jest taki, że nie wypłukuje się podczas mycia włosów, co dla mnie jest jednocześnie minusem, bo będę długo wracać do rudych włosów. NIGDY WIĘCEJ!

sobota, 21 stycznia 2017

Maseczka oczyszczająca do twarzy Deep Detox firmy Floresan

 Jeżeli ktoś czytał post o grudniowym denku, to wspominałam tam o moim ostatnim hicie- maseczce oczyszczającej do twarzy deep detox Floresan.
Kupiłam ją na próbę w Siberice, mieli akurat promocję mikołajkową chyba -25%. Za saszetkę 15 ml zapłaciłam niecałe 2 zł. Pierwsza saszetka była zużywana na dwa razy.
Bardzo przypadła mi do gustu, mam wrażenie, że oczyściła pory, pozostawiła twarz odprężoną i miękką. Podczas kolejnej wizyty kupiłam już 3 saszetki tej maseczki.
Sprawdziła się również do zadania specjalnego, ostatnio używałam nowego podkładu, który zrobił mi małą krzywdę, zapchał mnie stasznie i powstały na twarzy duże gule i podskórne grudki. Nałożyłam na oczyszczoną skórę calutką saszetkę maseczki i pozostawiłam na 25 min. Następnego dnia zaczerwienienia zniknęły, a gule i pryszcze były ewidentnie zmniejszone. Z pewnością będę wracać do tej maseczki, bo za tą cenę to absolutny hit, szkoda tylko,  że nie ma jej w tubkach, a może jest gdzieś, a do Polski są importowane tylko saszetki? Bardzo polecam!

czwartek, 19 stycznia 2017

Grudniowe denko 2016

Dawno, dawno temu kupowałam dużo. Często robiłam zapasy, otwierałam kilka opakowań, a potem marnowałam wieeele produktów, bo nie nadążałam ich zużyć nim się zepsuły. Później nauczyłam się kupować z głową, owszem czasami kupię torbę produktów, ale o tym zrobimy może oddzielnego posta.
Wracając do tematu, już w grudniu postanowiłam zużyć zalegające u mnie kosmetyki, żeby móc używać czegoś nowego. W końcu po co mi pięć otwartych szamponów, pięć żeli itp. Niestety mamy połowę stycznia, a ja w międzyczasie zgubiłam dwa zużyte produkty. Co udało mi się zużyć do końca?

 -żel pod prysznic balea meereres-rauschen mit limetten und minz duft: kupiłam go w piękny, upalny dzień w drogerii DM w Budapeszcie. Bardzo go oszczędzałam, bo uwielbiałam jego zapach! Żaden z żeli nie był tak idealny na upały jak limonka i mięta, wróciłam do niego w grudniu i przypominał mi wakacje. Zdecydowanie hit!
-krem do rąk Vaseline intensive care, healthy hands stronger nails- będzie krótko, bo krem już raczej się na blogu nie pojawi, kupiony w promocji, ale i tak kosztował nieco więcej niż moje zwykłe kremy, zdecydowany kit. Rozmazuje się na rękach, niby nie zostawia bardzo tłustego filmu. Nie nawilża dobrze, wręcz mam wrażenie, że wysusza skórę dłoni.
-szampon do włosów czarna kąpiel agafii- rewelacja! to już chyba moje piąte lub czwarte opakowanie, powstrzymuje wypadanie włosów, przyspiesza wzrost, dokładnie myje, nie powoduje przetłuszczania. Uważajcie na cenę, w jednej drogerii na przecenie płaciłam 14 zł za małą buteleczkę, a w Siberice w podziemiach Dworca Centralnego 6-8 zł.
-szampon do włosów Elseve Magiczna Moc Olejków- raczej kit. Zawiodłam się, spodziewałam się efektu wow, a on ani nie robi krzywdy, ani nie pomaga. Zwykłe myjadło do włosów
-podkład ingrid cosmetics mineral silk&lift- absolutny hit, nie będę pisała dlaczego, bo planuję recenzję na blogu, już wkrótce!
-maseczka oczyszczająca deep detox firmy floresan- hit! recenzja na blogu już w tym tygodniu!
-inglot cień do powiek freedom system  AMC Shine 118- zwykły cień, podstawa makijażu oczu, chyba pierwszy zużyty do ostatniego pyłka cień, brak na zdjęciu
-alantan dermoline krem do rąk( TAKI- brak na zdjęciu)- na pewno lepszy od kremu vaseline, w dodatku bardzo wydajny, niestety raczej do niego nie wrócę, nie poprawiał mojej bardzo problematycznej skóry dłoni.

środa, 4 stycznia 2017

Bioaqua Skin Care Carbonated Bubble Clay Mask- czyli maseczka bąbelkująca z aliexpress...

Jeżeli nie lubicie dużej ilości tekstu, to od razu na wstępie powiem Wam, że UWIELBIAM tą maseczkę! Widziałam link do tej maseczki na facebookowej grupie, oto on i stwierdziłam, że zobaczę o co tyle szumu.
Za maseczkę zapłaciłam 3,69$ i doszła do mnie pod koniec wakacji, byłam jej bardzo ciekawa, więc od razu się do niej zabrałam.
Myślałam, że nie wytrzymam i zaraz ją zmyję- musicie się przygotować, na to, iż pierwsze użycie nie będzie bardzo komfortowe. Przynajmniej dla mnie i dla mojego testera w postaci taty.
Czemu? Maseczka po nałożeniu zaczyna się utleniać i "puchnąć" pojawia się na twarzy piana, a my czujemy "gilgotanie". Za pierwszym razem trzymałam ją bardzo krótko, później stopniowo wydłużałam czas do 20-30 min.
Uwielbiam ją zwłaszcza w przed kobiecymi dniami, gdy zaczynają się szykować na twarzy małe niespodzianki, ona je łagodzi i powoduje, że nie mają szansy się rozwinąć. 
Skóra ma ujednolicony koloryt i jest taka mięciutka, idealnie gładka, a wystarczy jeszcze dodać jakiś fajny krem nawilżający, istne SPA. 

Skład:
water, kaolin, glycerin, propylene glycol, cerylstearyl alcohol, hydrolysis placenta (pig) proteins, oats (avena sativa) ß- glucan, jojoba (simmondsia chinesis) seed oil, bisabolol, North American gold subaequale (ham-amelis virginiana) extract, cetyl phosphate, potassium, purslane (portulaca oleracea) extract, carbomer, triethanolamine PH, sodium acrylate / acrylic acid copolymer taurate, methylisothiazolinone, sodium hyaluronate, EDTA disodium, fragrance.

Pamiętajcie o jednym- kupując kosmetyki z Chin robicie to na własną odpowiedzialność, dlatego warto jest wcześniej wykonać próbę uczuleniową!

Podsumowując-
Jedna z moich ulubionych maseczek, zmniejszyła wągry, łagodzi wyskakiwanie pryszczy, wygładza skórę, zmiękcza, nie mam po niej żadnych uczuleń i co najważniejsze- jest bardzo wydajna!

I na koniec bonus- królewna Fiona w masce :)