środa, 30 kwietnia 2014

Rossmann -49% i Natura -40%

Od kilku miesięcy dzielnie się trzymam- skończę tusz, kupuję nowy tusz, kończę krem, kupuję nowy. Jedyne hurtowe zakupy jakie robię, to kosmetyki do włosów. Ale zużywam je również w ilościach hurtowych.

Niestety, gdy zobaczyłam promocję Rossmanna, to aż oczy mi się zaświeciły. Poszłam do drogerii z silnym postanowieniem kupienia 2 maskar maxfactora. Niestety na miejscu okazało się, że jest dostępna tylko False Lash Effect. Dokupiłam jeszcze Gel Liner w słoiczku marki Maybelline. Dumna z siebie powędrowałam do domu i na moje nieszczęście zajrzałam na wizaż...
Lista "must have" zaczęła się wydłużać. Zaczęłam też podglądać zakupy innych wizażanek, dokonane również w Naturze.
No i wpadłam:
Zakupy z Rossmanna:
Za maskarę MaxFactor False Lash Effect i Gel liner zapłaciłam ok 31 zł, niestety zgubiłam rachunek.
Od góry:
Kredki do oczu Lovely- 2,54 zł za sztukę
Cienie w kredce Lovely odcień nr 4, rozświetlacz numer 1 i odcień numer 1 cena 3,52zł za sztukę
Maskara Lovely Pump Up, niecałe 5 zł

 Natura:
Pędzelek do smokey eye- 3,59zł
Pędzelek do linii: 3,89
Magnetyczny Top Coat: 5,39
Kredka do brwi: 4,19
Kredki Gel liner: 5,99
Magnes do paznokci( w domu zobaczyłam, że mój magnes chyba nie ma magnesu, sama obudowa :( ) 4,79


Niby wielka oszczędność, niby tu -49%, tam -40%, a wydałam 90zł, na rzeczy, których zakupu nie miałam wcale w planie.
Cóż, jestem tylko słabą kobietą i będę omijać drogerie aż do poniedziałku, rzucę się na lakiery i szminki :)

sobota, 26 kwietnia 2014

"Bridget Jones- Szalejąc za facetem" Helen Fielding.

Dziennik Bridget Jones towarzyszy mi od kilkunastu lat. Pierwszy raz czytałam go, gdy miałam 11 lat, jednak mimo upływu lat często wracam do tej książki, która zawsze poprawia mi humor.
W części drugiej autorka dedykuje książkę "Innym Bridget", z upływem lat zdałam sobie sprawę, że bardzo dużo kobiet może się utożsamiać z główną bohaterką Dziennika. 

Dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że autorka pisze trzecią część kultowego dziennika. Jednak gdy po nią sięgnęłam mina mi zrzedła.

Pierwsze uderzenie, co autorka zrobiła z Markiem Darcy?! Helen, jak mogłaś? Drugie, gdzie podziała się Shazzer? Została zastąpiona niezbyt sympatyczną Talithą. A Shazzer? Robi karierę w Dolinie Krzemowej. Tak! Ta Shazzer, która razem z Bridget próbowała nauczyć się obsługi odtwarzacza wideo!

Z nowych postaci najbardziej przypadli mi Billy i Mabel, dzieci Bridget i Marka. Gdyby nie one, to zanudziłabym się tą książką. Bridget jest starsza o kilkanaście lat, ale mam wrażenie, że cofnęła się w rozwoju emocjonalnym i jest jeszcze bardziej nieporadna niż była. W dodatku mam wrażenie, że autorka dodała Bridget kilka lat. 17 lat temu Bridget miała 32 lata(niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę), a w trzecim tomie ma już 52.

Obsesyjne sprawdzanie poczty głosowej zostało zamienione w obsesyjne sprawdzanie Twittera. Jedyna niezmieniona postać to Tom. Nawet mama Bridget i Una są jakieś inne, obce. 

Czy polecam? Ciężko powiedzieć, jeśli ktoś nie czytał pozostałych części, to książka może mu się spodobać. W moim odczuciu autorka w tej części zniszczyła Bridget. Z pewnością wrócę do poprzednich części jeszcze nieraz, jednak trzeciego tomu chyba już nigdy więcej nie tknę.
"Bridget Jones-szalejąc za facetem" jest dowodem na to, że do pewnych rzeczy wracać nie warto. Lepiej zostawić pewien niedosyt, niż niszczyć kultową postać.

niedziela, 30 marca 2014

Podsumowanie akcji Marzec miesiącem olejowania.

Jak już wcześniej pisałam, postanowiłam wziąć udział w akcji wspólnego olejowania włosów. Jakich olejów używałam w marcu?
Głównie oleju sezamowego- w kuchni niezbyt mi podpasował, ale na włosach daje całkiem fajny efekt. Oprócz tego kilka razy użyłam alterry i babydream fur mama. 
Na pierwszy ogień poszedł olej sezamowy, testowałam w kilku wersjach: solo, na sucho, na mokro, w odżywce i w żelu lnianym. Najlepsze efekkty daje olej z żelem lnianym. I ten sposób stosowałam najczęściej. A oto wizualizacja efektów

 Co sądzę o olejowaniu? Trzeba mieć sporo czasu, niestety wracam dosyć późno i nie mam czasu trzymania oleju na głowie przez kilka godzin. Najczęściej jest to tylko godzina. Jednak efekty są wspaniałe. Włosy bardziej sprężyste, błyszczące i miękkie.  Moje włosy niezbyt lubią się z olejem kokosowym czy alterrą, bo strasznie się puszą. Olej sezamowy polubiły, bo babydream są sypkie i mięciutkie.
Będę kontynuowała olejowanie. Zobaczymy co będzie po dwóch miesiącach i dalej :)


niedziela, 23 marca 2014

Farbowanie henną Khadi

Jak wiecie od kilku lat( z roczną przerwą na regenerację włosów) farbuję się na rudo. Większość osób zakodowała sobie, że to mój kolor włosów, część zapomniała już jaki jest naturalny. Zresztą moje ciemne włosy zupełnie nie pasują do piegów, bladej cery i zielonych oczu, bo wyglądam jakbym miała anemię.

Niestety farbowanie trwałymi farbami w stosunku 1:2 i to 9% wodą nie pozostaje bez wpływu na stan włosów. Dlatego szukałam alternatywy. Na jednym z blogów trafiłam na odnośnik do blogu Idalii klik i wciągnęłam się w opisy farbowania włosów henną. Początkowo planowałam zastosować hennę po wakacjach, bałam się eksperymentów z włosami, bo niedługo będę świadkową. Ale zdjęcia wyszukiwane w internecie i na stronie khadi http://www.khadi.pl/stosowanie-farb-khadi-przyklady przemawiały za szybszym eksperymentem.

Długo myślałam jak sobie poradzić z odrostami. W końcu henna nie rozjaśnia włosów. Postanowiłam zaryzykować i na odrosty położyć dotychczasową farbę By Fama numer 7.43I. Odrosty farbowałam w piątek, wtedy też zabrałam się za rozrabianie mieszanki Khadi.

Do farbowania zastosowałam Khadi z amlą i jatrophą. Zalałam mieszankę wodą o temperaturze 80 stopni. Do mieszanki dodałam:
- 2 łyżki słodkiej papryki
- łyżka cynamonu
- łyżkę maski alterra granat
- sok z jednej cytryny

Wymieszałam wszystko na gładką masę, zafoliowałam i odstawiłam do rana. Rano nałożyłam mieszankę na włosy( wyszła mi ciut za gęsta i ciężko było ją nakładać). I zostawiłam na włosach na nieco ponad 3 godziny( głowa była zafoliowana i owinięta ręcznikiem).

A oto efekty:
Zdjęcie pierwsze- bez użycia lampy za to przy oknie, słoneczny dzień.


Drugie zdjęcie w zamkniętym pomieszczeniu, zdjęcie z lampą.
 Strasznie się bałam, że henna będzie miała czerwone refleksy, których nienawidzę, ale całe szczęście ich nie ma, chociaż na niektórych zdjęciach wychodziło coś innego. Poniżej zdjęcie po pierwszym myciu. Co ważne, hennę spłukujemy samą wodą, a pierwsze mycie powinno nastąpić po dwóch dniach. 

Szczerze mówiąc tuż po zmyciu trochę żałowałam henny, bo dużo z nią zabawy. Włosy były troszkę przesuszone po farbowaniu i przez 2 dni pachniały świeżo skoszoną trawą, sianem :) Jednak wszystkie osoby z mojego otoczenia zgodnie twierdziły, że mam bardziej błyszczące włosy. Pytali się co nałożyłam, że tak błyszczą. 
A oto efekt jak prezentują się teraz( po podcięciu)

Zakochałam się w tym kolorze, mam wrażenie, że włosy bardziej się mnie słuchają i kolor się mniej wypłukuje. Ponadto zauważyłam, że po hennie końcówki były w lepszej formie niż tuż przed farbowaniem.  Aż zaczęłam żałować, że zapisałam się na cięcie. Jak Wam się podoba efekt? Ja z pewnością zakupię kolejne opakowania henny.

czwartek, 6 marca 2014

Wspólna akcja olejowania u Anwen!

Na blogu u Anwen została ogłoszona akcja Marzec miesiącem olejowania http://www.anwen.pl/2014/02/nowa-wspolna-akcja-marzec-miesiacem.html#more

Postanowiłam się do niej przyłączyć, będę miała motywację do olejowania.
Zrobiłam dzisiaj zdjęcie przed. Na koniec akcji zrobię zdjęcie rezultatów.

Do olejowania wybrałam olej sezamowy- nie przepadam za nim w potrawach, ale na moich włosach sprawdza się dobrze.
Siedzę więc dzisiaj z mieszanką na włosach- 2 łyżki różowego kallosa, 3 łyżki żelu lnianego, 2 łyżki oleju sezamowego. Zafoliowałam, turban na głowę i czekamy na efekty.

Idę jeszcze krok dalej i codziennie w marcu będę smarowała rzęsy olejkiem rycynowym.
Zapraszam do przyłączania się do akcji!

niedziela, 2 marca 2014

Maska drożdżowa- Babuszka Agafia

Pierwsze opakowanie maseczki drożdżowej z serii Receptury Agafii zakupiłam w zeszłe wakacje. Używałam jej dosyć nieregularnie. Pierwsze wrażenia? Przecudny zapach- ciasteczka waniliowe, konsystencja budyniu. Całkiem wygodnie się nakłada na włosy, dobrze pokrywa, spłukuje się bez problemu ale na włosach nie miałam wielkiego efektu "Łał". Może dlatego, że włosy były tuż po dekoloryzacji i farbowaniu? A może za bardzo eksperymentowałam z włosową terapią.

Maseczka ma przyspieszyć porost włosa, wtedy nie zwracałam na to uwagi, ale jak wspominałam- używałam nieregularnie. Po pewnym czasie maseczka zniknęła w szafce, a ja zajęłam się innymi kosmetykami. Aż przypadkowo ją odnalazłam i zobaczyłam, że zostało jej dosłownie na trzy użycia.

Następnego dnia po użyciu maseczki zebrałam mnóstwo komplementów za nową fryzurę i "puchate włosy". Ostatnie cięcie miałam w październiku, więc zaczęłam obserwować włosy i faktycznie układały się nieco lepiej. Zużyłam opakowanie do końca i zamówiłam kolejne.

Tym razem postanowiłam nie używać żadnych innych maseczek i odżywek. Od ok. 3 tygodni używam tylko szamponu z serii kąpiel Agafii i maseczki drożdżowej. Efekt? Włosy układają się super, są miękkie, błyszczą się, wyglądają zdrowo, mam wrażenie, że są nieco mocniejsze. 

Co najważniejsze- spełniony jest główny cel tej maseczki. Nie wiadomo skąd pojawił się kilkucentymetrowy odrost. Niestety wkrótce zużyję to opakowanie, ale z pewnością kupię kolejne. Do przetestowania mam jeszcze maseczkę drożdżową i jajeczną. Dodatkowym plusem jest rozsądna cena- kupowałam po 15 zł za opakowanie. 

Gorąco polecam, a aktualizację włosów możecie zobaczyć w zakładce Włosy




sobota, 22 lutego 2014

Mały haul zakupowy, czyli Babuszka Agafia!

W ostatnich miesiącach bardzo ładnie dbałam o portfel. Mam jeden róż, jeden tusz, jeden podkład i jeden puder. Nie trzymam zapasów na kilka miesięcy. Nowe rzeczy kupuję, gdy stare się skończą. Nie dotyczy to jednak produktów do włosów. To moja mała słabość. Jednak większość produktów zużywam błyskawicznie- częściowo pomaga siostra.

Dlatego gdy zobaczyłam dno w mojej maseczce drożdżowej, postanowiłam uzupełnić zapasy... Zakupów dokonałam ponownie w sklepie Triny, na moje nieszczęście zobaczyłam napis "Darmowa dostawa od 90zł". No i wpadłam, do maseczki drożdżowej dołożyłam jajeczną i łopianową, bo chcę sprawdzić która będzie najlepsza.

Skoro maseczki to czemu nie szampony? Więc wrzuciłam też trzy, dla równego rachunku. Następnie błękitna glinka,w  końcu tyle o niej słyszałam. No i maseczka z serii Kąpiel Agafii, na wodzie chabrowej. Ooo i jeszcze Jantar do włosów.

Mogę tylko dodać, ze znacznie przekroczyłam 90 zł. Jednak rozpakowywując paczkę, czułam się jakbym dostała prezenty od św. Mikołaja.

 Szampony: od lewej Natura Siberica - Szampon OCHRONA I ODŻYWIENIE dla włosów suchych, Receptury Agafii - Szampon REGENERUJĄCY dla włosów osłabionych i zniszczonych, Kąpiel Agafii – szampon dla włosów – CZARNA Kąpiel AGAFII
 Maseczki: drożdżowa( o niej napiszę już wkrótce), łopianowa i jajeczna
 Błękitna glinka wałdajska ze srebrem i Błękitna maska na wodzie chabrowej z serii Kąpiel Agafii
 Bardo dobrze znany Jantar- wcierka

Paczka doszła 2 dni temu, użyłam do tej pory maseczki Babuszki Agafii, maseczki drożdżowej i szamponu z serii kąpiel Agafii. Coś czuję, że seria kąpiel Agafii wciągnie mnie i mój portfel ;)
A Wy używacie kosmetyków ze wschodu? Macie coś godnego polecenia? Zapraszam do komentowania i podsyłania własnych recenzji.